Hej! Przedstawiam Ci propozycję wycieczki dookoła Islandii w tydzień. Podróż odbyła się małym kamperem w sierpniu 2021 r. W tym artykule znajduje się gotowy plan, co zwiedziliśmy i czym urzekła nas Islandia. O kosztach, o tym, co spakowdać czy jak wynająć samochód na Islandii napiszę wkrótce w oddzielnym poście.
Wyruszyliśmy we dwójkę z Reykjaviku w stronę przeciwną do wskazówek zegara. Czyli najpierw zaczęliśmy od południa i kierowaliśmy się na wschód, pomijając atrakcje ze Złotego Kręgu. Złoty krąg zrobiliśmy ostatniego dnia.
Jeszcze w ramach wstępu chcę zaznaczyć, że wszystkie nazwy, które kończą się na „foss” to wodospady, a na „vik” to miejscowości. Najciekawsze atrakcje według mnie pogrubiłem.
Dzień 1 – wulkan – Islandia w tydzień
- Wulkan Fagradalsfjall – Bardziej sezonowe miejsce. W sierpniu nie wyrzucał lawy tak ochoczo, jak na wiosnę, ale lecąc samolotem w nocy, bardzo dobrze było widać. Idzie się około 4km w jedną stronę na wzgórze obok. Jest dosyć stromo i śmierdzi siarką więc lepiej nie zapomnieć o wodzie podczas wędrówki
- Leiðarendi Lava Cave – Sama jaskinia niezbyt ciekawa, koniecznie z latarką. Jednak widoki dookoła świetne
- Seljalandsfoss – Pierwszy wodospad na trasie. Można przejść się jaskinią pod nim, ale przed próbą radzę się ubrać wodoodpornie. Obok znajduje się Gljufrabui – wodospad w wąwozie
- Pierwszej nocy spaliśmy w kempingu pod Skógafoss
Dzień 2 – maskonury – Islandia w tydzień
- Skogafoss – ogromny wodospad. Są też schodki na górę. Można również iść dalej po szlaku i oglądać kolejne, mniejsze wodospady – my z powodu braku czasu odpuściliśmy
- Seljavallalaug Swimming Pool – Basen wygląda ładnie na zdjęciach. W rzeczywistości jest pokryty glonami i niezbyt zachęca do kąpieli. Za to hot tube znajdujący się kilkaset metrów dalej w stronę Eyjafjallajökull nadaję się do tego świetnie. Żeby tutaj dojechać, trzeba się cofnąć około 6 km od Skogafoss
- Wrak samolotu (Sólheimasandur Plane Wreck) odpuściliśmy. Idzie się tam 4 km w jedną stronę
- Kirkjufjara Beach – Ładne widoki, ale przede wszystkim maskonury! Można też wejść na Dyrhólaey Lighthouse – mniej turystów
- Reynisfjara Beach – Jedno z najbardziej turystycznych miejsc jakie Islandia ma do zaoferowania. Czarna plaża i skały obok
- Przejeżdżaliśmy przez Vik i zrobiliśmy tam zakupy w hipermarkecie
- Wąwóz Fjaðrárgljúfur – Kanion po którym idzie się górą. Po drodze znajduje się kilka punktów widokowych na których są widoki na wodospady czy rzeki
- Systrafoss – Następny wodospad, zaraz przy drodze. Zatrzymaliśmy się tutaj tylko na fotkę 😀
- Jadąc dalej w oddali coraz wyraźniej widać lodowce. Fajne zatrzymać się na jednym z miejsc odpoczynku przy drodze i rozkoszować się widokami
- Spaliśmy w Svinafell Campground, ponieważ pod Svartifoss nie było już miejsca
Dzień 3 – diamentowa plaża – Islandia w tydzień
- Svartifoss – Spory wodospad na bazaltowej skale. Oddalony niecałe pół godziny pieszo od kempingu
- Fjallsarlon – Mniejsze jezioro około 10 km przed Jökulsárlón. Widoki trochę słabsze, ale za to spokojniej i ludzi jakby trochę mniej
- Jokulsarlon (Glacier Lagoon) i Diamond Beach – Jezioro powstałe z topniejącego lodowca. Największe wrażenie robią kawałki oderwanego lodu, które faktycznie wyglądają jak diamenty. Dojeżdżając tam, pod samo miejsce nagle zmienia się pogoda, robi się chłodno i zaczyna się mgła, co tylko dodaje pikanterii tej wyjątkowej scenerii. Coś niesamowitego. Można również zarezerwować wcześniej na stronie icelagoon.is trzydziestominutowy rejs łodzią lub amfibią bliżej lodowca.
- Po Jökulsárlón zrobiło się mniej turystycznie – zaczęło się sporo jazdy. Widoki po drodze super, ale mnóstwo czasu spędzaliśmy w samochodzie. Zajechaliśmy do Höfn na zakupy. Zatrzymaliśmy się na odpoczynek w takich miejscach jak Hvalnes Nature Reserve Beach czy Eggin í Gleðivík. Swoją drogą te jajka świetnie pokazują jak Islandczycy świetnie czują się w turystyce i potrafią zrobić atrakcję z byle czego w przeciwieństwie np. do Albańczyków, którzy dopiero się uczą.
- Chcąc skrócić drogę na Egilsstadir, zjechaliśmy z drogi numer 1 i skręciliśmy w 939 zwaną Oxi. Jest to droga szutrowa ze sporą ilością wzniesień, zjazdów i jeszcze większą ilością mgły. Mimo tego spokojnie da się przejechać nawet zwykłą osobówką. Drobne problemy wynagradzają wspaniałe widoki takie jak Folaldafoss czy owce, które spacerują sobie po drodze 😀 Z drugiej strony droga łączy się z szutrową 95, która po jakimś czasie zmienia się w asfalt
- Przed Egilsstadir odbiliśmy w lewo w drogę 931 prowadzącą na Hengifoss. Byliśmy pozytywnie zaskoczeni, bo nagle pojawiły się lasy, których jak dotąd na Islandii nie spotkaliśmy
- Na noc zatrzymaliśmy się na kempingu Atlavik. Kemping z pralkami, ale za to bez prysznica. Żeby się umyć, trzeba pojechać do oddalonego o 2 km kempingu Höfðavík
Dzień 4 – Husavik – Islandia w tydzień
- Na początku dnia udaliśmy się na Hengifoss – Idzie się niecałą godzinę w jedną stronę
- Po Hengifoss popełniliśmy trochę błąd. Chcieliśmy dojechać do Stuðlagil Canyon, więc pojechaliśmy na Tamę Kárahnjúkavirkjun, jednak okazało się, że za tamą droga jest nieprzejezdna dla osobówek i musieliśmy zawrócić aż do Egilsstadir. Szkoda, bo straciliśmy kilka godzin i nie odwiedziliśmy Puffinów w Borgarfjarðarhöfn. Na drugi raz kierowaliśmy się do Egilsstadir od razu po Hengifossie.
W Egilsstadir zrobiliśmy zakupy i ruszyliśmy do Husaviku. Zatrzymaliśmy się na atrakcjach typowo po drodze:
- Rjukandafoss – Następny wodospad zaraz przy parkingu
- Dettifoss – Lepszy punkt widokowy jest z zachodniej strony
- Asbyrgi – Park wokół kanionu. Jest kilka tras do pochodzenia nawet na kilka godzin.
Pod koniec dnia dotarliśmy do Husaviku. Zdążyliśmy wstąpić tylko do knajpki Jaja Ding Dong. Nazwa wzięła się od piosenki z filmu o eurowizji, który kręcony był między innymi w Husaviku. Nic dziwnego zatem, że knajpa jest w eurowizyjnych klimatach. W środku można usłyszeć zwycięskie piosenki z poprzednich lat i pooglądać zdjęcia. Sprawdza się też informacja, że Polaków spotkasz na Islandii wszędzie, nawet w Husaku. Piszę to dlatego, że kelner i turyści również byli Polakami :D. Dla zainteresowanych film nazywa się Eurovision Song Contest.
Kemping w mieście średnio nam się spodobał. Wróciliśmy do campingu 66.12 NORTH oddalonego ponad 20 km na północ od Husaviku.
Dzień 5 – Hverir – Islandia w tydzień
Dzień najbardziej w trasie. Jechaliśmy najdłużej od 9 do 22
- Ranek minął nam na zwiedzenie Husaviku. Przy porcie można wykupić rejs poszukiwania wielorybów
- Krafla – Jezioro w wulkanicznym kraterze. Tak nazywa się cały obszar wulkaniczny, ale mapy google wskazują tylko na to jezioro
- Hverir – To już w ogóle jak z innego świata. Wygląda jak pustynia ziejąca dymem. Dookoła unosi się zapach siarki czy jak kto woli zgniłego jaja 😀 Zdecydowanie jedna z najciekawszych atrakcji!
- Hverfjall – Góra żwiru. Można wejść dla widoku na krajobraz okolicy, ale nic ciekawego
- Godafoss – Kolejny kompleks wodospadów. Znajduje się zaraz przy drodze
- Akureyri – Miasteczko zaskoczyło nas bardzo pozytywnie. Szczególnie centrum jest bardzo malownicze. Koleżanka, która podróżowała ze mną i która na co dzień żyje w Reykjaviku, twierdzi że chętnie by się tu przeprowadziła
- Po Akureyri mieliśmy trochę czasu i zjechaliśmy z drogi numer 1 na 82, żeby przejechać się po niezbyt turystycznych miejscach. Moim zdaniem to był dobry wybór. Po drodze przejeżdżaliśmy przez bardzo wąskie, jednokierunkowe tunele czy miejscowość Siglufjörður. W trasie mijaliśmy też spacerujące kozy :D. Niekoniecznie trzeba zjeżdżać. Można lecieć prosto jedynką i oszczędzić sobie 2 godziny
- Zatrzymaliśmy się w campingu Laugar Campsite na którym jest mały hot spring. Oczywiście wieczorem był zajęty, ale udało się wejść rano. Dziwna sprawa, bo nie było jak zapłacić za noc. Chodziliśmy, szukaliśmy, pytaliśmy, ale w końcu się poddaliśmy i pojechaliśmy 😀
Dzień 6 – foczki – Islandia w tydzień
- Selvallafoss – Trochę ukryty wodospad. Da się pod nim przejść na upartego
- Kirkjufellsfoss – Ładny wodospad, ale największe wrażenie robiła góra, która wygląda jak z filmu. W sumie tak jest bo kręcili między innymi tutaj grę o tron
- Ytri Tunga – Na skałach na tej plaży “wygrzewają się” foki. Przy odrobinie szczęścia można podejść dość blisko. Zapachy za to nie były zbyt przyjemne bo na brzegu rozkładał się martwy wieloryb
- Barnafoss i Hraunfossar – Kompleks wodospadów, wydaje się, że jest ich setki. Kolejne wspaniałe miejsce
- Na noc zatrzymaliśmy się na kempingu pod Þingvellir pierwszą atrakcję ze Złotego Kręgu
Dzień 7 – Złoty Krąg
Ostatniego dnia ruszyliśmy na najbardziej popularny szlak Islandii, ale także po drodze udało się znaleźć mniej uczęszczane atrakcje:
- Þingvellir (Pingvellir) – park narodowy. Sporo miejsc do pochodzenia. Do zobaczenia między innymi jezioro, wąwóz, wodospad, kościółek czy wakacyjna rezydencja premiera islandii
- Bruararfoss – Trochę ciężko trafić, ponieważ mapy google źle prowadzą, lepiej skorzystać z MAPS.ME. Polecam się jednak przemęczyć, bo wodospad jest bardzo piękny
- Geysir – Od tego wzięła się nazwa gejzer. Jednak to znajdujący się obok Strokkur strzela o wiele bardziej widowiskowo
- Gullfoss – ogromny wodospad. Jest przerażająco wielki. Można zmoknąć od samego chodzenia obok 😀
- Kerið – jezioro w kraterze. Jest spoko, ale robi mniejsze wrażenie, gdy się zobaczyło Krafla
- Kilka kilometrów od Kerid znajduje się fajna miejscówka – wygląda na kopalnie. Z powodu koloru piasku można się poczuć, jakby się było na Marsie 😀 Nie ma jej na mapach google, więc zarzucam koordynaty: 64.059, -20.838
Reykjavik: – ekstra:
Oprócz podróży dookoła Islandii zahaczyłem jeszcze o Reykjavik. Najbardziej spodobały mi się miejsca jak:
- FlyOver Iceland – Coś w stylu kina 7D. Uczucie jakbyś latał/a samolotem tuż nad największymi atrakcjami Islandii. Ogromnie emocjonujące. Przed samym kinem jest trochę opowiadania o historii kraju
- Kościół Hallgrímskirkja – Ładny kościółek. Trochę byłem zaskoczony, bo na schodach prowadzących na ołtarz namalowana była tęcza. Zresztą też była taka sama na Skólavörðustígur – ulicy obok
- Centrum miasta z ulicą Laugavegur. Oprócz knajpek czy kawiarni są też sklepy z pamiątkami a w środku są zarówno zwykłe pamiątki jak i takie rzeczy jak czapki z fok czy swetry
- Nabrzeże zaraz przy centrum. Bardzo ładnie, kilka małych atrakcji jak rzeźba łodzi czy małą sztuczna górka za portem o nazwie Þufa
- Sklepy typu kronan czy bonus – Lokalne dyskonty. Zawsze z ciekawości warto zajrzeć co się normalnie w danym kraju jada. Kupiłem tu też trochę lokalnych słodyczy do rozdania w Polsce. Z polskich rzeczy od razu w oczy rzuca się prince polo, a w monopolowych polskie piwo 😀 W sklepach kasy samoobsługowe są po islandzku, angielsku i polsku właśnie. Jest też kilka polskich sklepów – nic dziwnego jak szacuje się, że na Islandii mieszka około 20 tysięcy Polaków.
Po Reykjaviku poruszałem się autobusem. Bilety są po 490 koron. Działa to tak, że pieniądze wrzuca się do pudełka obok kierowcy. Dlatego też, niestety reszta nie jest wydawana, więc najlepiej mieć banknoty po 500. Można też spróbować zainstalować apkę z biletami Strætó i dodać kartę. Jednak jest problem z podpięciem niektórych kart :/
Z ciekawostek to ciepła woda w Reykjaviku śmierdzi jajem. Pierwszy prysznic był dosyć ciężki, spłukanie szczoteczki do zębów taką wodą to też nic przyjemnego 😀
Wycieczkę uważam za bardzo udaną. Od zawsze chciałem zwiedzić Islandię, ponieważ moim marzeniem było zobaczyć gejzery, wulkany czy wodospady. Muszę przyznać, że widoki przerosły moje oczekiwania. Było naprawdę pięknie. Mimo że w tydzień nie udało się odwiedzić wszystkich zaplanowanych miejsc takich jak Borgarfjarðarhöfn czy całego północnego zachodu to i tak jestem ogromnie zadowolony, zresztą tak jak współtowarzyszka podróży. Na pewno wrócę tutaj którejś zimy, żeby zobaczyć zorzę. W planach też jest odwiedzenie konkretnych atrakcji typu spływ w okolicy lodowca czy wybranie się na poszukiwanie wielorybów. Także Islandia zdecydowanie na plus!
Jeśli nie masz tygodnia tylko 3-4 dni to zrób Złoty Krąg i pojedź do Glacier Lagoon odwiedzając atrakcje po drodze i wróć. To da dobrą namiastkę na początek poznawania Islandii.
Daj znać, jeśli pomogłem :)